Sobota
Z rana zakupy spozywcze w pobliskim sklepie i wyruszamy do Aberdeen.
Port. Tu mamy zamiar zobaczyć pływające domy i restauracje. Pada cieply deszcz.
Port nie robi na mnie większego wrażenia. Wieżowce, kutry, statki, małe
kolorowe motorówki, sporo nagabywaczy na rejs po zatoce albo obiad w kolyszacej
się restauracji. Zapach paliwa i spalin. Zapach morza i ryb.To niestety nie dla
mnie.
Jemy obiad w restauracji w centrum dzienicy. Miało być Sea Food z ryzem
na pikantno. "Spicy, hot??? " "Yes, yes"- jak zwykle
odpowiada kelner. Przynosi mi ryż wymieszany z mielonym mięsem, wielkimi skwarkami, kalmarami,
krewetkami i osmiorniczkami. Mało pikantnie. Za to smak jakich w życiu nie
jadłam.Total Fusion. Skwarki, kawalki sloniny jednak przesuwam na bok miski.
Wracamy do domu autobusem w deszczu.
Pakowanie waliz i pora wracać do Polski :-(
Na stacji metra Airport Express Kowloon zdajemy karty Octopus i odprawiamy się do Warszawy.
Bardzo dogodne! Wsiadamy już do metra tylko z bagażem podręcznym z nadzieja ze
walizki dojadą z nami do Polski. Ruszamy na lotnisko.
Pa, pa Hong Kong!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz