wtorek, 1 maja 2012

Hola Barcelona!

Barcelona zaskoczyla mnie ... zimnem.
W Warszawie w tym czasie upaly ok 30 st, a w stolicy Katalonii ok 15st C. Szok. Na to nie bylam za bardzo przygotowana! Wieczorne spacery odbywalam we wszystkich cieplych ciuchach jakie ze soba wzielam!
Zakoczyl mnie tez hostel, ktory zarezerwowalam przez internet ze sporym wyprzedzeniem w dzielnicy Passeig de Gracia. Do hostelu dostac sie mozna wbijajac przy bramie kod z karty rezerwacji. Nie ma portiera/recepcji. Jest za to automat, ktory po podaniu nr rezerwacji, wlozeniu karty kredytowej i oplaceniu pobytu wypluwa klucz do drzwi pokoju oraz podaje niezbedne informacje do przetrwania w tym miejscu. Pokoje bardzo nowoczesne w szaro-bialych barwach, za to tak minimalne, ze przestrzen miedzy lozkiem a toaleta jest  wystarczajaca jedynie na rozlozenie walizki. Jako miejsce do umycia i przespania w cenie 60 EUR w zasadzie w centrum miasta jest idealne.













Dali jak zywy ... showman-samochwala z osobliwym wasikiem. 
Nie omieszkalam sfotografowac jego fotografie :-) z udzialem ulubionych zwierzakow. Moje ulubione to Dali z delfinem na glowie i Dali patrzacy w oczy nosorozcowi.  Genialne!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz