wtorek, 25 grudnia 2012

KRYNICA

Odwiedzana od lat, w zimę. Tym razem spędzamy tu Święta Bożego Narodzenia w Hotelu Pegaz.
Poza dobrymi stokami do jazdy na nartach wielką atrakcję dla najeżdżających Krynicę turystów (i mnie osobiście) stanowią niewątpliwie pijalnie wód mineralnych. W szczególności Główna Pijalna, w charakterze dwupiętrowego przeszklonego pawilonu z muszlą koncertową, straganami z tanią biżuteria, kożuchami i kosmetykami "Tołpa". Sentymentalnie.

















czwartek, 13 grudnia 2012

RYTRO

Wyjazd z zespołem z pracy. Podsumowanie roku 2012, warsztaty z WoV i pożegnanie z najbliższymi pracownikami z racji przejścia na inne stanowisko. Wszystko w Rytrze. A w wolnej chwili spacer po okolicy i na górę zamkową.
Pogoda dopisała. 
Zima jak z bajki! 


















wtorek, 11 grudnia 2012

#24 CHILLI ZET

Lubię te chwile (czasami to godziny :-) ) spędzone z rana i po południu w samochodzie, słuchając Chilli Zet.
Moja ulubiona stacja. Poprawia mi humor, nastraja pozytywnie, rozśmiesza i inspiruje.
W szczególności: Mariusz Rokos w godzinach porannych dojazdów do pracy, szalenie pozytywny. Lubię sobie go posłuchać...
http://www.chillizet.pl/sluchaj/online/Chilli-ZET-PL.html


sobota, 17 listopada 2012

#22 LALKI też ludzie

W zasadzie:  LALKA TEŻ CZŁOWIEK.
Festiwal, na który czekam cały rok. Bez fajerwerków, reklamy, mediów. Całkiem kameralny. Inny teatr. Zaskakujący.
Przygody Kublickiego i Zabłockiego (Авантуры панов Кублицкого и Заблоцкого) Mohylewski Teatr Lalkowy.
Rewelacja!
http://www.lalkatezczlowiek.eu/performances/adventures-of-kubicki-and-zablocki.html

piątek, 16 listopada 2012

#22 ZWIEDZANIE STADIONU

Zwiedzanie tak gigantycznego obiektu jak Stadion Narodowy zrobiło na mnie spore wrażenie.
Przebywanie na płycie (bez murawy), w szatniach piłkarzy, w lożach VIPów, na górnym poziomie trybun, na stanowiskach dziennikarzy lecz bez towarzyszących tłumów ludzi, w kameralnym gronie.
Chyba największym zaskoczeniem jednak okazała się łazienka: 12 wanien z hydromasażem wmurowanych w podłogę, obok siebie. Jak w salonie wystawienniczym KOŁA! Jak do tego uruchomiłam wyobraźnie, to powiem że było to odkrywcze! 

W szatni piłkarzy

Wejście dla VIP po czerwonym dywaniku

Kaplica wielowyznaniowa bez żadnych symboli religijnych

Widok z trybun



środa, 14 listopada 2012

Lista ZŁOTYCH MYŚLI

Złote myśli i cytaty z konferencji wynotowane:

The world is round and the place which may seem like the end may also be only the beginning.

Difference between success and failure is a good PR Company.

Troubles are a lot like people. They grow bigger you nurse them.

Feed the right emotion and starve the wrong one.

Watch your thoughts, for they become words. 
Chose your words, for they become actions. 
Understand your actions, for they become habits. 
Study your habits, for they will become your character. 
Develop your character, for it becomes your destiny.


i w temacie projektowym:


Projects don't fail in the end.  They fail at conception.

Projects fail because of context, not concept.

If everything goes according to the plan, then be pleasantly surprised.






czwartek, 1 listopada 2012

Babeczki

Miały być babeczkami halloween-owymi. 
I owszem, przyznaję: były przerażające :-)





poniedziałek, 29 października 2012

#21 KRAKÓW POD RÓŻĄ

Mój ulubiony hotel w Krakowie. 
Atmosfera miejsca, aranżacja wnętrz, przeszklenia, świetne jedzenie, świeże kwiaty, trawertyn w toalecie, deszczownia pod prysznicem, nienachalna muzyka w całym obiekcie, zapach mydła werbenowego, lniane obrusy na stole, piękna zastawa, dogodne położenie przy Floriańskiej, kilka kroków od Kościoła Mariackiego. Wszystko to sprawia, że wracam tu z prze-wielka przyjemnością i radością! 
Sentyment wielki. Cudne miejsce!!!





Kilka zdjęć z okolicznych atrakcji









sobota, 27 października 2012

#20 PAŹDZIERNIKOWY BAŁWAN

W zasadzie" nieoczekiwanie" zima nadeszła w październiku!
Jakiż wzbudziła entuzjazm u dzieci! Śnieg! Mnóstwo śniegu!
Bałwan, sanki, bitwy na śnieżki. Co za radość!!!





czwartek, 18 października 2012

#19 BIEDRONKI

Piękny słoneczny październikowy dzień.
Grupa dzielnych miejskich biedronek usiadła sobie na mym pracownianym oknie.
Zza szyby, z wertykalno-oddolnej perspektywy wyglądały jak kosmitki. Nagrzały swoje grzbiety i odleciały...







środa, 17 października 2012

niedziela, 14 października 2012

#18 NA GRZYBY CZAS

Wyruszam na  grzyby. Mało stylowo: z reklamówką i kozikiem.
Lubię to bardzo. Od zawsze. Szukanie grzybów to dla mnie niesamowicie odprężające zajęcie. Blisko natury. 
O tej porze to głównie maślaki. Przy okazji znajduję róg jelonka, cudne muchomory i kocanki. Pięknie.

Za każdym razem jak zbieram grzyby, przypomina mi się historia z licealnego życia, kiedy to w celu zarobienia na  wakacyjny biwak wyruszyłam z Elcią  na zbieranie grzybów. Ubrane w łachmany (bo przecież tak człowiek chodzi na grzyby!) tuż po wschodzie słońca wyruszyłyśmy autostopem w kierunku bliżej nieokreślonego lasu. Po całym dniu zbierania, z marnymi skutkami, powrotem autostopem (?), dotarłyśmy wreszcie do skupu grzybów w barakowozie w centrum miasta. Większości grzybów nam nie przyjęto, a za mniejszość (głównie kurki i podgrzybki) zapłacono mizerne pieniądze. Za zarobione pieniądze kupiłyśmy jedno opakowanie mleczno-ryżowej kaszki dla niemowląt jako pasza na biwak. Całodniowy wysiłek zatem się opłacił :-)











sobota, 13 października 2012

#17 RAKU

Moje ukochane chwile. Nie ważne że zimno, wiatr czy deszcz i noc, a dym gryzie w oczy że głowa boli.
Wypał raku. Magiczny proces wypału ceramiki  na zewnątrz. Nagrzewanie pieca raku, podglądanie czy szkliwa na formach już błyszczą, czy nie ma purchli, rękawice żaroodporne, szczypce, wyjmowanie rozgrzanych do ponad 800st C rzeczy, studzenie, kraklenie, redukcja w trocinach, hartowanie w wiadrze z wodą i oczekiwanie na efekty. Za każdym razem inne i nieprzewidywalne. 
Tym razem wypał raku na Kaszubach, w przepięknym otoczeniu wichrowych jesiennych wzgórz, w przemiłym towarzystwie koleżanek-ceramiczek. Rozmowy godzinne nad wyciągniętymi rzeczami. O tym dlaczego szkliwo się zbiegło, że lepsze ścinki papierowe niż trociny do redukcji, o mikro-kraklach po napryskaniu wodą na wyjętą formę i że następnym razem to butlę z gazem wreszcie z jakiejś porządnej stacji trzeba wziąć bo jakość gazu do wypału ma (?) znaczenie. Deliberowanie nad użytą gliną, nowymi formami, kraklami, szkliwami czy spożytkowaniem przedmiotów. Cały dzień. Do późnej nocy. 


Suszenie poszkliwionych rzeczy przed włożeniem do pieca

W piecu

Podczas hartowania




poniedziałek, 8 października 2012

#16 INSPIRACJA JEST WSZĘDZIE


W dobie touchpadów i mądrych telefonów z funkcją notatnika, archaiczny pomysł zapisania długopisem czy szminką na chusteczce higienicznej do nosa bądź serwetce obiadowej natchnienia, wywołał uśmiech na mej twarzy.
A zatem .... gdyby do głowy przyszedł mi nagle tekst wiersza, pomysł na letnią sukienkę, formę ceramiczną do wyrzeźbienia, usłyszaną mądrość ludową do powielenia, czy temat na prezentację ...  pod ręką mam chusteczkę do nosa z nadrukiem INSPIRATION CAN HIT YOU AT ANY TIME (w moim dowolnym tłumaczeniu: "INSPIRACJA MOŻE DOPAŚĆ CIĘ O KAŻDEJ PORZE").
Takie serwetki i chusteczki miałam na wyposażeniu hotelu w Bratysławie. Czy dotyczyło też papieru toaletowego?    :-)
  




niedziela, 7 października 2012

Sznurek

Nowy domownik. Zjawił się po namowach Maryni. Mikrosierściuch. Chomik. Sznurek. 
Kot przygląda mu się bacznie i tylko od czasu do czasu szczęka zębami i wskakuje na klatkę. Z ciekawości za intrygującą formą żyjącą czy w celu zaspokojenia nigdy-nie-zaspakajalnego apetytu? 
Sznurek trenuje swoją fit-formę na profesjonalnej bieżni-kołowrotku, pije ze specjalnego poidełka wmontowanego w klatkę, mieszka w jednoosobowej zadaszonej willi koloru pomarańczowego, buszuje w trocinach sosnowych oraz napycha swoje chomicze worki specjalna karmą z witaminami.
Pocieszny zwierz.







piątek, 5 października 2012

#15 JESIENNE FIOLETY

Jesienią ogarnia mnie żal ogromny po lecie.
Robi się deszczowo i zimno.
Mniej słońca. Dzień krótszy. Smętnie jakoś.
Jednak ku mej wielkiej radości pojawia się niepowtarzalny jesienny FIOLET.
Fiolety i zgaszone róże w naturze :-)
Może wcześniej również były ale ich nie dostrzegałam w obfitości letnich barw?
Żurawka, wijec, hryzantemy, wrzos. Nawet grzyby fioletowo-różowe. Są piękne!












poniedziałek, 24 września 2012

Pierwsza godzina pracy


Na ostatnim spotkaniu mojego zespołu,  20 osób zajmujących stanowiska od inżynierskich i eksperckich po managerskie, prezentowało przed resztą grupy swój standardowy dzień pracy.
Pierwsze czynności  po przyjściu do pracy, jakie każdy z nich (bez wyjatku) wymieniał to:

  • Zaopatrzenie się w kawę (jeden delikwent wyróżnił się herbatą)
  • Zaopiekowanie się skrzynką mailową (otwieranie poczty, czytanie, sortowanie, odpowiadanie)

Czy coś Wam  to przypomina? Kto z nas tak zaczyna pracę? Ręka w górę!

Dotarłam tymczasem do analizy, a w zasadzie refleksji na temat tego, co ludzie „sukcesu”  robią w pierwszej godzinie swojej pracy. O to zostali zapytani uznani managerowie, przedsiębiorcy,  politycy, ludzie wpływowi, kształtujacy w pewnym sensie nasze życie.
Mimo wielu rzeczy jakie roznia tych tzw ludzi sukcesu: charakter, osadzenie geograficzne, branża w jakiej działają, wyłuskanych zostalo jednak kilka wspólnych zasad, jakimi kierują się w swoim życiu zawodowym, które w szczególności dotyczą pierwszej godziny ich pracy.

Po pierwsze : nie czytaj maili
Tak!
W symbolicznej pierwszej godzinie pracy powstrzymują sie od uruchamiania skrzynki pocztowej. Jeśli jest coś naprawdę ważnego wymagającego ich interwencji to są przekonani, ze dostaną SMS, telefon lub ktoś do nich przyjdzie w krytycznej sprawie.

Po drugie:  uważność i wdzięczność
Pod tym hasłem rozumiany jest pewien stan umyslu, zadumania. Rytuał, kiedy to zastanawiamy się  nad wszystkim, za co możemy być danego dnia wdzieczni. Co mogę znaleźć w sobie, pośród członków rodziny czy przyjaciół, w otoczeniu, w pracy. Zauważam to i jestem wdzięczny.

Po trzecie:  na początek zrób najgorsze
Ta zasada w jez angielskim brzmi: „Eat that frog” („Zjedz te żabę”) i miej już to za sobą! Jeśli zrobimy trudną, ciężką sprawę na poczatku dnia (np. odbycie krytycznej rozmowy, przygotowanie raportu lub  dokumentu) to wszystko co nastąpi później będzie już tylko przyjemnością. Niektórzy ujmują tę regułę w zdaniu „Jedna poważna rzecz przed przystąpieniem do czytania maili”.

Po czwarte:  posiadaj plan
Ta reguła wiąże się ściśle z poprzednia, „zjedzeniem żaby" na początku dnia”. Już w przeddzień powinniśmy mieć plan co będzie robione dnia następnego, w szczegolności co będzie robione jako pierwsze.  Ta symboliczna "żaba” powinna być wybrana, zdefiniowana, a materiały potrzebne do wykonania tego zadania zgromadzone. Pomaga tu zostawienie sobie żółtej kartkeczki z nazwą zadania. Po przyjściu do pracy od razu wiadome jest za co się zabrać w pierwszej kolejności.

Po piąte:  zadaj sobie pytanie  „Czy robię  to co lubię”?
Jeśli dzisiejszy dzień byłby ostatnim dniem mojego życia, to co chcę zrobić z tego co mam zrobić? Jeśli przez dłuższy czas odpowiedzi, których udzielasz są w rodzaju „nic” albo większość zadań jest na liście rzeczy, które nie chcesz wykonywać  to jest to sygnał do zmiany. Odpowiedź na to pytanie pomaga ustawiać priorytety.

Po szóste: „customer service”
Dla ludzi sukcesu bedących na szczycie drabiny managerskiej ta zasada często oznacza zejście kilka poziomów niżej i zajęcie się kwestiami, którymi na co dzień zajmują się ich podwładni: załatwianiem reklamacji, siedzeniem na kasie czy w biurze obsługi klienta. Zrobieniem czegoś co przybliża ich do „rzeczywistości” i przede wszystkim przybliża do ludzi. Dla innych oznacza kontakt osobisty lub telefoniczny z klientem, pracownikami  czy kolegą z grupy czy projektu, z którym na co dzień nie utrzymują regularnie kontaktu. Telefon z zapytaniem jak się rozmówca czuje, czy czegoś od nas potrzebuje i jakie są jego problemy.

Sześć bardzo prostych, z pozoru, zasad.
Zachowań, które nie wymuszają żadnych inwestycji i nie wymagają poświęceń.
Do wcielenia od zaraz.  
Małymi krokami, na poczatek jedna, dwie reguły, które przyniosą różnicę.

Czy jest ktoś na sali, kto podejmie wyzwanie?

poniedziałek, 17 września 2012

#14 OGRÓD W DONICZKACH

Dziś przepiękny wrześniowy dzień. Łagodne i ciepłe słońce. Wymarzony czas na kilka chwil poświęconych na pracę w ogrodzie. Nie zakładam tym razem kaloszy, nie narzucam kamizelki, nie biorę taczki.  
Dziś na zwolnionych obrotach zajmuję się ogródkiem w doniczkach. Wyrzucam zeschnięte po lecie słoneczniki i obłamane po ostatnich deszczach astry, spryskuję anty-grzybem róże, dosadzam wrzosy, przesadzam kwiaty, podcinam lawendę i przestawiam doniczki w słońce.
Na raty.
Chcę.
Nie muszę.
Patrzę z podziwem na różne odcienie zieleni ziół na tle białej ściany i czuję się szczęśliwa.




wtorek, 11 września 2012

#13 MASAŻ TWARZY

Dziś spontaniczne zaproszenie do Sis Monis na kawę z jej nowej kawiarki i masaż twarzy! No jaki wspaniały pomysł na podarunek! Potrzebne: CZAS, CHĘCI i budżet na kawę. Tak bardzo wiele i tak niewiele. Taka byłam wniebowzięta! Z pracy wprost na te przyjemności! 
Czy mogło mnie tego dnia spotkać coś lepszego??? 
Masaż (każdy! - no może z wyjątkiem typowo rehabilitacyjnego) należy do moich najulubieńszych chwil. Błogi relaks, przyjemność, towarzyszące temu zapachy i poczucie zaopiekowania...
O, tak, wpisuję zdecydowanie na listę moich momentów radości i szczęśliwości!

niedziela, 9 września 2012

#12 OGNISKO

Dziś zaproszenie do znajomych na ognisko. To już prawie  doroczna tradycja jesienna.
Przyjemnie jest się spotkać w gronie zaprzyjaźnionych osób pod pretekstem smażenia kiełbasek :-) . Cała ferajna rozbrykanej dzieciarni stęsknionej za sobą po wakacjach, sporo przestrzeni do biegania w ogrodzie, huśtawka na wysokiej wierzbie, taras z meblami ogrodowymi do biesiadowania na zewnątrz. Wspominamy wakacje, dzielimy się przepisami na przyniesione sałatki, wędzimy kiełbaski i kaszankę, śmiejemy się, zajadamy ciasta ze śliwkami.
Jest coś magicznego w ogniskach. W samym płomieniu, w cieple, w którym można się ogrzać, w tej chwilowej koncentracji na płonących polanach drewna i iskrach lecących pod niebo i atmosferze rozmów  toczonych obok.  
Cudnie. Lubię te chwile!

wtorek, 4 września 2012

#11 ROWER

Uwielbiam rower. O każdej porze dnia i porze roku. Po deszczu, w upale, w zimnie, w słońcu. Sama, w towarzystwie. Po asfalcie, po lesie, po łące, nad Wisła. Z wyznaczonym celem i bez celu. Z Endomondo. Długie wyprawy z przerwą na obiad i te szybkie trasy wokół domu.
Wiatr we włosach. Krople deszczu na twarzy. Zmieniające się zapachy otoczenia:  mchu, betonowej drogi, kwitnących kwiatów, opadłych jabłek, gorącego piachu. Wysiłek. Zielony kolor lasu.

Rower kocham od zawsze. Pamiętam dobrze rowery, które kupowali mi dziadkowie, które czekały na mnie jak przyjeżdżałam na wieś na wakacje. Pamiętam składaka w dederonowej torbie kupionego przez mamę w czasach kryzysu, rower przywieziony przez brata ze Stanów i rower, którym jeździłam podczas studiów na imprezki (umożliwiał mi bez-kosztowy niezależny nocny powrót do domu).
No jest jednak coś, czego nie lubię: ścieżek rowerowych z tabunami rowerzystów wystylizowanych  jak pawie czy waleczne żółwie ninja, masowo przemieszczających się po nich. Unikam.
Wycieczka rowerowa to taka moja chwila radości i szczęśliwości. Wolności. 

Zdjęcie z jednej z ostatnich wycieczek rowerowych. 






poniedziałek, 3 września 2012

Początek roku szkolnego

No i koniec laby. Czas powrotu do szkoły i przedszkola. Tym razem z uśmiechem. Rozpoczęcie nowego roku szkolnego to nie tylko przeżycie dla dzieci. Dla mnie również. Hymn narodowy, poczet sztandarowy, dyrektor przed mikrofonem, kupa rozbieganych dzieci i odświętnie ubrane nauczycielki. Tak jakoś rzewnie mi się zrobiło. Wspomnienia z podobnych wydarzeń z mojej szkoły podstawowej powróciły. Miłe.
I cała ta mobilizacja przed rozpoczęciem roku szkolnego. Zakup mundurków, nowe podręczniki, wyprawy po zeszyty, pędzle, skoroszyty i nowe kapcie. Pakowanie wyprawek. Spotkania na korytarzu z rodzicami i te wymiany informacji: "A tamci to  zrezygnowali z naszej szkoły","o, a to są Ci nowi, co doszli", "a Ci zdecydowali się na naukę dzieci w domu. Podobno potrzeba w semestrze 160 godzin aby opanować program szkolny na poziomie  5-klasisty!", "No proszę!, nie do wiary!", "Pani od matematyki odeszła", "Jaka szkoda, taka była z niej sensowna osoba!", "A na tenis po szkole to musicie się szybko decydować bo ten trener to już prawie cały zajęty" ...
Przechodzę obok przedszkola. Okna uchylone. Dobiega mnie lament najmłodszych dzieciaków, 3 latków. Widzę rozpłaszczony na szybie nos, dwie dłonie i smutek w oczach. Szkoda mi teraz bardzo tych maluchów ... W duchu uśmiecham się jednak do siebie i pocieszam. To mija ...


sobota, 1 września 2012

#10 ROZWIESZANIE PRANIA

To czynność niemal codzienna, sprawiająca mi sporą przyjemność (ze średnią prań: 1 pranie na dzień, która spada podczas wakacji, gdy dzieci wyjeżdżają z domu). 
Szaleństwo? Kiedyś pomyślałam, że to chyba durnowate, żeby lubić takie rzeczy jak wąchanie świeżo upranych i wyciągniętych z pralki ubrań, roztrzepywanie przed powieszeniem na suszarce, wieszanie z obmyśleniem strategii  optymalnego rozmieszczenia na wolnych sznurkach. ... Ale ...  jak się później okazało,  są ludzie wokół mnie (i to nie świrusy) którzy tę czynność uwielbiają tak jak ja...
Muszę dodać, że takich radosnych odczuć nie mam jeśli chodzi o pranie ręczne. Nie przepadam. Nie robię jeśli nie muszę. 

piątek, 31 sierpnia 2012

#9 ZAPACH MACIEJKI LETNIM WIECZOREM

Wychodzę wieczorem na taras i rozkoszuję się tym niesamowitym zapachem. Maciejka. Taki niepozorny kwiatek. Taką niesamowitą woń wydziela! Nie ma piękniejszego zapachu wieczorową porą latem. No chyba że maciejka w połączeniu z rosnącą obok lawendą czy różą? Też wspaniała kompozycja.
To taka moja mała chwila szczęśliwości. Łapię ją jeszcze teraz z rozkoszą zanim lato odejdzie, a maciejka zupełnie przekwitnie ...

wtorek, 28 sierpnia 2012

Welt Vogel Park


To kolejna atrakcja, jaka mieliśmy okazję doświadczyć w Niemczech. Welt Vogel Park. Ponad tysiąc gatunków ptaków, które można podziwiać w przepięknym ogrodzie-parku.  Spotkanie z ptakami, które mogliśmy dotykać, karmić, które chodziły obok nas, które podziwialiśmy na wybiegach, w ogrodzie czy w pomieszczeniach. Siatki rozpostarte na dużej wysokości sprawiały wrażenie, że zwierzęta przebywają na wolności. Teren przepięknie zaaranżowany i zadbany. Ogromne wrażenie, w szczególności na dzieciach, zrobiło karmienie papug, które siadały im ręce czy głowę i show z udziałem jastrzębi, kondora, czapli, kaczek, papug i innych piękności latających. Zabawny, choć po niemiecku :-)

http://www.weltvogelpark.de/