poniedziałek, 3 września 2012

Początek roku szkolnego

No i koniec laby. Czas powrotu do szkoły i przedszkola. Tym razem z uśmiechem. Rozpoczęcie nowego roku szkolnego to nie tylko przeżycie dla dzieci. Dla mnie również. Hymn narodowy, poczet sztandarowy, dyrektor przed mikrofonem, kupa rozbieganych dzieci i odświętnie ubrane nauczycielki. Tak jakoś rzewnie mi się zrobiło. Wspomnienia z podobnych wydarzeń z mojej szkoły podstawowej powróciły. Miłe.
I cała ta mobilizacja przed rozpoczęciem roku szkolnego. Zakup mundurków, nowe podręczniki, wyprawy po zeszyty, pędzle, skoroszyty i nowe kapcie. Pakowanie wyprawek. Spotkania na korytarzu z rodzicami i te wymiany informacji: "A tamci to  zrezygnowali z naszej szkoły","o, a to są Ci nowi, co doszli", "a Ci zdecydowali się na naukę dzieci w domu. Podobno potrzeba w semestrze 160 godzin aby opanować program szkolny na poziomie  5-klasisty!", "No proszę!, nie do wiary!", "Pani od matematyki odeszła", "Jaka szkoda, taka była z niej sensowna osoba!", "A na tenis po szkole to musicie się szybko decydować bo ten trener to już prawie cały zajęty" ...
Przechodzę obok przedszkola. Okna uchylone. Dobiega mnie lament najmłodszych dzieciaków, 3 latków. Widzę rozpłaszczony na szybie nos, dwie dłonie i smutek w oczach. Szkoda mi teraz bardzo tych maluchów ... W duchu uśmiecham się jednak do siebie i pocieszam. To mija ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz