poniedziałek, 29 października 2012

#21 KRAKÓW POD RÓŻĄ

Mój ulubiony hotel w Krakowie. 
Atmosfera miejsca, aranżacja wnętrz, przeszklenia, świetne jedzenie, świeże kwiaty, trawertyn w toalecie, deszczownia pod prysznicem, nienachalna muzyka w całym obiekcie, zapach mydła werbenowego, lniane obrusy na stole, piękna zastawa, dogodne położenie przy Floriańskiej, kilka kroków od Kościoła Mariackiego. Wszystko to sprawia, że wracam tu z prze-wielka przyjemnością i radością! 
Sentyment wielki. Cudne miejsce!!!





Kilka zdjęć z okolicznych atrakcji









sobota, 27 października 2012

#20 PAŹDZIERNIKOWY BAŁWAN

W zasadzie" nieoczekiwanie" zima nadeszła w październiku!
Jakiż wzbudziła entuzjazm u dzieci! Śnieg! Mnóstwo śniegu!
Bałwan, sanki, bitwy na śnieżki. Co za radość!!!





czwartek, 18 października 2012

#19 BIEDRONKI

Piękny słoneczny październikowy dzień.
Grupa dzielnych miejskich biedronek usiadła sobie na mym pracownianym oknie.
Zza szyby, z wertykalno-oddolnej perspektywy wyglądały jak kosmitki. Nagrzały swoje grzbiety i odleciały...







środa, 17 października 2012

niedziela, 14 października 2012

#18 NA GRZYBY CZAS

Wyruszam na  grzyby. Mało stylowo: z reklamówką i kozikiem.
Lubię to bardzo. Od zawsze. Szukanie grzybów to dla mnie niesamowicie odprężające zajęcie. Blisko natury. 
O tej porze to głównie maślaki. Przy okazji znajduję róg jelonka, cudne muchomory i kocanki. Pięknie.

Za każdym razem jak zbieram grzyby, przypomina mi się historia z licealnego życia, kiedy to w celu zarobienia na  wakacyjny biwak wyruszyłam z Elcią  na zbieranie grzybów. Ubrane w łachmany (bo przecież tak człowiek chodzi na grzyby!) tuż po wschodzie słońca wyruszyłyśmy autostopem w kierunku bliżej nieokreślonego lasu. Po całym dniu zbierania, z marnymi skutkami, powrotem autostopem (?), dotarłyśmy wreszcie do skupu grzybów w barakowozie w centrum miasta. Większości grzybów nam nie przyjęto, a za mniejszość (głównie kurki i podgrzybki) zapłacono mizerne pieniądze. Za zarobione pieniądze kupiłyśmy jedno opakowanie mleczno-ryżowej kaszki dla niemowląt jako pasza na biwak. Całodniowy wysiłek zatem się opłacił :-)











sobota, 13 października 2012

#17 RAKU

Moje ukochane chwile. Nie ważne że zimno, wiatr czy deszcz i noc, a dym gryzie w oczy że głowa boli.
Wypał raku. Magiczny proces wypału ceramiki  na zewnątrz. Nagrzewanie pieca raku, podglądanie czy szkliwa na formach już błyszczą, czy nie ma purchli, rękawice żaroodporne, szczypce, wyjmowanie rozgrzanych do ponad 800st C rzeczy, studzenie, kraklenie, redukcja w trocinach, hartowanie w wiadrze z wodą i oczekiwanie na efekty. Za każdym razem inne i nieprzewidywalne. 
Tym razem wypał raku na Kaszubach, w przepięknym otoczeniu wichrowych jesiennych wzgórz, w przemiłym towarzystwie koleżanek-ceramiczek. Rozmowy godzinne nad wyciągniętymi rzeczami. O tym dlaczego szkliwo się zbiegło, że lepsze ścinki papierowe niż trociny do redukcji, o mikro-kraklach po napryskaniu wodą na wyjętą formę i że następnym razem to butlę z gazem wreszcie z jakiejś porządnej stacji trzeba wziąć bo jakość gazu do wypału ma (?) znaczenie. Deliberowanie nad użytą gliną, nowymi formami, kraklami, szkliwami czy spożytkowaniem przedmiotów. Cały dzień. Do późnej nocy. 


Suszenie poszkliwionych rzeczy przed włożeniem do pieca

W piecu

Podczas hartowania




poniedziałek, 8 października 2012

#16 INSPIRACJA JEST WSZĘDZIE


W dobie touchpadów i mądrych telefonów z funkcją notatnika, archaiczny pomysł zapisania długopisem czy szminką na chusteczce higienicznej do nosa bądź serwetce obiadowej natchnienia, wywołał uśmiech na mej twarzy.
A zatem .... gdyby do głowy przyszedł mi nagle tekst wiersza, pomysł na letnią sukienkę, formę ceramiczną do wyrzeźbienia, usłyszaną mądrość ludową do powielenia, czy temat na prezentację ...  pod ręką mam chusteczkę do nosa z nadrukiem INSPIRATION CAN HIT YOU AT ANY TIME (w moim dowolnym tłumaczeniu: "INSPIRACJA MOŻE DOPAŚĆ CIĘ O KAŻDEJ PORZE").
Takie serwetki i chusteczki miałam na wyposażeniu hotelu w Bratysławie. Czy dotyczyło też papieru toaletowego?    :-)
  




niedziela, 7 października 2012

Sznurek

Nowy domownik. Zjawił się po namowach Maryni. Mikrosierściuch. Chomik. Sznurek. 
Kot przygląda mu się bacznie i tylko od czasu do czasu szczęka zębami i wskakuje na klatkę. Z ciekawości za intrygującą formą żyjącą czy w celu zaspokojenia nigdy-nie-zaspakajalnego apetytu? 
Sznurek trenuje swoją fit-formę na profesjonalnej bieżni-kołowrotku, pije ze specjalnego poidełka wmontowanego w klatkę, mieszka w jednoosobowej zadaszonej willi koloru pomarańczowego, buszuje w trocinach sosnowych oraz napycha swoje chomicze worki specjalna karmą z witaminami.
Pocieszny zwierz.







piątek, 5 października 2012

#15 JESIENNE FIOLETY

Jesienią ogarnia mnie żal ogromny po lecie.
Robi się deszczowo i zimno.
Mniej słońca. Dzień krótszy. Smętnie jakoś.
Jednak ku mej wielkiej radości pojawia się niepowtarzalny jesienny FIOLET.
Fiolety i zgaszone róże w naturze :-)
Może wcześniej również były ale ich nie dostrzegałam w obfitości letnich barw?
Żurawka, wijec, hryzantemy, wrzos. Nawet grzyby fioletowo-różowe. Są piękne!