poniedziałek, 22 lipca 2013

Na temat szczescia


Poczytuje sobie Leo  Babauta i jego ZEN HABBITS  http://zenhabits.net/archives/  szukajac w jego tresciach madrych mysli, inspiracji czy zwyklego utwierdzenia sie we wlasnych przekonaniach czy zwyczajach.
Wczoraj wpadl mi w rece jego krotki tekst o NAWYKACH SZCZESCIA  (Happiness Habits).  Pisze on mianowicie, ze szczescie nie zalezy od naszego otoczenia ani od tego co spotyka nas danego dnia  ani od tego jak inni nas traktuja. Zalezy od tego co robimy zwyczajowo (nawykowo).  Leo proponuje aby  zidentyfikowac czynnosci, ktore przynosza nam poczucie szczescia i zadowolenia a potem regularnie, codziennie je praktykowac.  Ze swojej, zapewne dlugiej listy takich zwyczajow,  podaje czytelnikom kilka konkretnych propozycji.
Recepta na szczescie, ktore mozna samodzielnie wypracowac? Dla mnie bomba!
1.       Wdziecznosc. Wymien 3 rzeczy, ktore dostrzegasz danego dnia, za ktore mozesz byc wdzieczny. Moze byc to czas spedzony z dzieckiem, filizanka kawy, pies obok Ciebie, praca. Cos, co pozwoli odciagnac Twoje mysli od negatywnych rzeczy, ktore nas spotykaja i dostrzec te pozytywne.
2.       Pomoc. Pomoz 1 osobie.  Aby zmienic perspektywe. Dostrzegajac innych: cierpiacych i potrzebujacych przestajemy skupiac sie tylko na sobie, jedynej nieszczesliwej osobie na swiecie.
3.       Medytacja. Wystarczy 2 min dziennie, najlepij z rana. Usiadz wygodnie, zzamknij oczy, skup sie na swoim ciele, oddechu.  
4.       Cwiczenia fizyczne.  Gimnastykuj sie,  biegaj, spaceruj. Ruch jest konieczny do naszego rozwoju. Nie tylko daje nam poczucie szczescia w czasie, gdy go wykonujemy ale naladowuje nasze akumulatory na reszte  dnia. Wystarczy kilka minut dziennie.

Proste?  Do dziela!

wtorek, 11 czerwca 2013

NORWEGIA

Pobyt krotki bo kilkudniowy w Norwegii. Obfity za to w niesamowite widoki i przezycia.
Wrocilam do Polski oczarowana fiordami, przyroda, rzeskim powietrzem, bialymi nocami, schludna architektura.
Marzylam o Skandynawii od dawna. I prosze...






















Biale noce (zdjecie zrobilam ok 1 w nocy, gdyby nie deszczowe chmury byloby zupelnie jasno)



czwartek, 6 czerwca 2013

GNIEZNO i okolice

Coroczny wyjazd rodzinny w zakatek Polski dotad nieodwiedzony. Wielkopolska, okolice Gniezna.
Eksplorujemy w 3 rodziny. Spedzamy ze soba czas dlugiego weekendu Bozego Ciala uczestnicac w lokalnej procesji, zwiedzajac Katedre Gnieznienska, Biskupin, okoliczne muzea, strefe zero (gdzie widywane jest ufo),  odgrywajac przedstawienie dla dzieci ("O Krolu Popielu, ktorego myszy zjadly"), kapiac sie w pobliskim jeziorze, jezdzac ciuchcia waskotorowa i gadajac, gadajac, gadajac...


Sklepienie katedry w Trzemesznie. Prawie jak Bazylika Sw. Piotra w Rzymie :-)

Biskupin
 
 








Kafel ceramiczny, muzeum w Gnieznie



środa, 29 maja 2013

wtorek, 21 maja 2013

#31 DZIEN MAMY I TATY W PRZEDSZKOLU

Uwielbiam przedstawienia przedszkolakow (no oczywiscie, gdy wystepuja moje dzieci).
Za kazdym razem: wesolo, kolorowo, tlumnie.
Przedstawienie z okazji Dnia Mamy i Taty!
Tymcio w roli Kraba (jednego z trzech!).
Przedstawienie napisane przez panie wychowawczyni (!). Podwodny Swiat. Z humorem, fantazja. Z usmiechem, bez stresu.
Podobalo mi sie szalenie!











piątek, 10 maja 2013

#30 FOTO EDIT

Kocham robic zdjecia, przerabiac. Dodawac koloru, ujmowac szczegoly.
Znalazlam sobie maly programik do obrobki zdjec na komore. Fajne, szybkie efekty. Nie trzeba studia, komputera, kosztownych programow i skomplikowanych algorytmow. A koncowe zjawisko cieszy mnie przeokrutnie.
Ponizej kilka gazetowo- komiksowych zdjec z Egiptu.








czwartek, 2 maja 2013

#29 POD PALMĄ, EGIPT

Ciepłe (!) morze, super jedzenie, gorący piasek pod stopami, kawałek cienia wiklinowego parasola przed żarem.
Czego chcieć wiecej do szczęścia?
Może trójki dzieciaków jako kompanow nieplanowanego wyjazdu?
A wszystko z powodu naglej choroby Babci Asi, organizatorki wypadu do Egiptu z trojka swoich wnukow, ktora niespodziewanie zastapilam!
Rytm dnia wakacyjnego w Egipcie ustalil sie juz po pierwszym dniu:

8:00 pobudka
8:30 sniadanie
9:30 plaza nad morzem (bedzie odplyw czy przyplyw? pogrzebanie zywcem meduz, wyscigi krabow po torach wyscigowych z piachu, tamy i zamki, plywanie na plecach, musze, rafa)
11:00 baseny i zjezdzalnie
12:30 obiad
13:30 siesta w pokoju i zacienionym ogrodzie
15:00 baseny
16:30 plaza nad morzem
19:00 kolacja
20:30 czytanie i sen

i tak przez 8 dni ! Bosko!









niedziela, 31 marca 2013

Wielkanoc 2013

Chyba nikt z nas nie spodziewał się ataku zimy w Święta Wielkiej Nocy!
W radio zapowiadająca dziennikarka "Z pewnością tegoroczne Święta będą białe" nie była nawet śmieszna.
Wszyscy już mamy dosyć tej zimy. 
Wielkanoc pod znakiem lepienia zajączka wielkanocnego i mega pisanek ze śniegu w ogrodzie oraz odśnieżania podjazdu. No takiego zjawiska pogodowego nie pamiętam!





Jak co roku w Święta pieczemy mazurki. Następnie: polewa kajmakowa i zdobienie bakaliami po wierzchu przez dzieci. Taka tradycja. 
Po zeszłorocznym konflikcie między dziećmi o niesprawiedliwy podział i wyżeranie sobie wzajemnie migdałów, orzechów, moreli, ... w tym roku postanowiłam sprawiedliwie podzielić wszystko między przyozdabiające strony (co do grama i co do sztuki, w 12 oddzielnych miseczkach).

W temacie przygotowywania słodkości na świąteczny stół wypróbowałam z sukcesem kilka przepisów Elizy Mórawskiej  z  "White Plate"  http://whiteplate.pl.  W szczególności przepisy na mazurki oraz ciasto morelowe. Bardzo udane! Moje smaki!.


Mazurek Marysi


Mazurek Tymcia


czwartek, 21 marca 2013

# 28 CO TO?

Zgaduj zgadula.
Podpowiadam: można zjeść!


Rozbawił mnie ten widok. Przechodziłam obok cukierni. Za oknem ustawione rządkami ciastka, lizaki ręcznie wyrabiane. I obok to zjawisko! Jabłka nabite na patyk! Unurzane w białej czekoladzie z namalowanymi czarną czekoladą oczami, nosem i zasznurowana buzią. Troszku straszne, troszku śmieszne. 
Lubię to!

czwartek, 28 lutego 2013

DISNEYLAND

Choć to tzw. niski sezon, Disneyland przepełniony jest do granic możliwości ludźmi, dziećmi i maluchami w wózkach. No to jak tu jest w pełni sezonu? Aż strach pomyśleć! 
Podczas rozmowy ze sprzedawcą w jednym z wielu setek sklepików, jakie znajdują się na terenie Disneylandu, dowiedziałam się że zatrudnionych jest tu, w parku Disneya w Californii (włączając hotel Dineyland Resort) aż 27 tys pracowników! Szok!
Jest to rzeczywiście niezwykłe miejsce. Wszystko to, o czym marzył Walt Disney. Szkoda, ze nie dożył chwili aby móc zobaczyć jak jego wizja parku rozrywki przekształciła się w coś namacalnego oraz odczuć jaki wpływ ma to na tysiące ludzi, którzy tu przybywają...
Ja bawiłam się doskonale! 

















środa, 27 lutego 2013

#27 ZŁOTE MYŚLI Walt Disney

Inspirujące!
W moim dowolnym tłumaczeniu, oczywiście ...

"The more you like yourself, the less you are like anyone else, which makes you unique." 
(Im bardziej lubisz siebie, tym mniej jesteś podobny do reszty, to czyni Cię unikalnym.)


"All the adversity I've had in my life, all my troubles and obstacles, have strenghtened me ... You may not realize it when it happens, but a kick in the teeth may be the best thing in the world for you."
(Wszystkie nieszczęścia, jakie miałem w życiu, wszystkie problemy i przeciwności wzmacniały mnie... Gdy się to dzieje, możesz nie zdawać sobie sprawy, ale cios w gębę może okazać się najlepszą rzeczą na świecie jaka  mogła Ci się przydarzyć.)


"If you can dream it, you can do it."
(Jeśli możesz coś wymarzyć, możesz to też zrealizować.)







niedziela, 24 lutego 2013

CALIFORNIA HERE I COME!

Wyjeżdżam z mega-zaśnieżonej Warszawy (minus 5 st C) z walizką letnich ciuchów i miejscem w walizce na zapakowanie zimowych butów i kurtki po przylocie do Los Angeles. 
W sumie w CA tez zima! ... ale jaka: 28 st C ciepła w dzień, 4 st C w nocy. 

I ten niesamowity zapach po wyjściu z samolotu, z lotniska:  trochę morsko, trochę wiosennie, trochę asfaltem. To jest chwila, w której uświadamiam sobie, że jeszcze kilkanaście godzin wcześniej pachniało mi w zasadzie niczym. Śniegiem i zimą.  

Palmy wzdłuż ulic, część drzew jeszcze bez liści, cześć wiecznie zielona, a część właśnie kwitnie. I słońce!!! I ciepły wiatr!!! I kolibry jak wróble panoszące się w kwiatach!!!

Annaheim -  czytam w przewodniku o miejscowości/dzielnicy Los Angeles, w której będę przebywać i nocować "... okoliczne tereny są zaniedbane i szerzy się na nich przestępczość, dlatego jeśli ktoś nie chce odwiedzić Disneylandu lub pobliskiego, pospolitego parku rozrywki Knott's Berry, nie musi wybierać się do tej nieciekawej dzielnicy.
No pięknie! 
Na spacer, poza hotel wychodzę zatem zaopatrzona jedynie w aparat telefoniczny i 20 dolarów w kieszeni. Jakby co! Takich spacerowiczów jak ja, raczej nie spotkałam za wielu na mojej drodze: matka z dzieckiem w wózku, dwóch kloszardów zbierających puszki z ziemi i jeden biegacz.