Jest cudnie!
Słońce, góry, świetne trasy zjazdowe, jedzenie, Bombardino na stoku, narty, narty, narty...
Tymuś w szkółce szlifuje zjazdy i zdolności interpersonalne (tak, tak! widzę go któregoś dnia wyluzowanego, bez nart i kijków zmierzającego do gondolki w towarzystwie dwóch uśmiechniętych 7-latek, niosących jego sprzęt narciarski! Umie się chłopak dogadać!)
Sama miejscowość Predazzo nie poraża. Ku mojemu zdziwieniu większość mieszkańców zamiast po angielsku zwraca się do nas po niemiecku. Mnóstwo Polaków. Na stoku, w sklepach, restauracjach i naszym pensjonacie.
Pod koniec szkółki organizowane są zawody narciarskie (slalom na czerwonej trasie). Tymuś staje na podium (wyłoniony z licznej grupy chłopaków ze swojego rocznika)!
Pojechał świetnie! Triumf na całego!
Ja wypoczywam i regeneruje siły. Śpię po 12 godzin. Jeżdżę. Jestem szczęśliwa. Ładuję akumulatory na resztę zimy w Polsce.